|
» Wiadomości » Spotkanie po latach
Bogatynia 13.05.2016 r.
Spotkanie po latach
Nie było Ciebie tyle lat. Ale fajnie , że jesteś i miło cię widzieć
Tymi słowami witali się w przyjaznych gestach i serdeczności ludzie ,którzy na przełomie lat 60 i 90
byli prekursorami rozkwitu lokalnej kultury w tak zwanym Zagłębiu Turoszowskim, a podczas
piątkowego majowego popołudnia spotkali się ponownie w bogatyńskim klubie ,, Hoker".
Inicjatywa spotkania podjęta przez Sylwka Piechulskiego przerosła wszelkie oczekiwania. Miało być
kilka osób przy kilku stolikach , przy skromnym poczęstunku i małym piwku. A była pełna sala, oraz
przepiękna i niepowtarzalna atmosfera. Dla tych, którzy swe muzyczne przygody zakończyli wiele
lat temu, czekały instrumenty i następne pokolenia młodych muzyków. Trzeba było udowodnić, że
obecni na spotkaniu sympatyczni i pełni werwy dziadkowie, to w istocie liderzy i członkowie byłych
znakomitych zespołów: Sezam; Gong; Krajobrazy; Mikrony; X; Wigany i Mariaż . Testy sprawdzające i
uwiarygodniające swe umiejętności musieli zaliczyć także członkowie młodszych zespołów :
Labirynt , Kramer, Poker, Laguna, oraz single do wynajęcia. Dawni konkurenci muzyczni, koledzy i
przyjaciele, zasiedli nie tylko do wspólnego stołu, ale także wspólnego muzykowania i śpiewu.
Śpiewali i grali: L. Chudy , A.Sorski, Nocuń, Formantowicz, Turek, Kosiorki, W. i P. Janek,J. Bzowski,
A.Milintowicz, L.Baran, Gienek Mędyk, i wielu innych gości. Praktycznie śpiewali wszyscy obecni.
W akordeonowym trio rewelacyjnie zaprezentowali sie bracia Michałki.
Utworami przewodnim piątkowego spotkania stały się kultowe już ,, Pożuć morze marynarzu" i
wciąż żywa ,, Samotność".
40 lat temu ,a może mniej, nie mieliśmy prawie nic
40 lat temu, a może mniej chcieliśmy zawojować świat
40 lat temu ,a może mniej, mieliśmy po 20 lat i ...
Chcieliśmy zmieniać czarno białe dni, na paletę barw...
I zmienialiśmy. Zmienialiśmy siebie i nasze otoczenie. Rodziła sie nowa jakość i nowe formy.
Życie stawało się weselsze, a ludzie byli sobie życzliwi i radośni. To były piękne dni.
W mieście dancingi, a w okolicznych wiejskich salach, remizach i klubach zabawy organizowane przez
społeczników z LZS, Kół Gospodyń Wiejskich oraz OSP. Za zrobione pieniądze kupowaliśmy sprzęt do
grania, wyposażenie do świetlic, oraz ubranka i sprzęt sportowy. Wszyscy byliśmy z tego zadowoleni.
Co tydzień rzesze fanów lokalnych zespołów, wędrowały za swoimi ulubieńcami na koncerty
w klubach zakładowych , restauracjach i wiejskich potańcówkach. Jak gmina długa i szeroka wszędzie
rozbrzmiewała muzyka. Chatka Puchatka w Opolnie, Sudety w Sieniawce, Rybki w Rybarzowicach,
Sala Balaton, oraz Sala Ogiernia w Wigancicach, Sale wiejskie w Strzegomicach, Działoszynie i
Posadzie, Dom Ludowy w Markocicach z potoczną nazwą ,, sztechetówka", sala wiejska w
Krzewinie, Klub Gong w hotelu ,, Barbórka", Klub ZRE, Klub Kontiki, Restauracja Żytawska, Karczma,
Klub Jubilat i wiele zapomnianych już miejsc. W rocznice i święta przyjemnie było oglądać uliczne
parady i słuchać muzyki dętej w wykonaniu orkiestr z kopalni i elektrowni Turów. Są coraz mniej
liczne , ale wciąż istnieją i warto pamiętać , że to z pośród członków tych orkiestr i ich rodzin
rekrutowały się pierwsze zespoły instrumentalno wokalne. Należy wspomnieć o tych, którzy wciąż
doskonalili swój artystyczny warsztat przebijając sie ze swymi umiejętnościami na szerszym rynku
muzycznym jako wokalistki : Regina Stocka i jej młodsze siostry; Rita Zawistowska i jej Złoty samowar;
Bożenka Mazowiecka , Asia Bałkota, i kol Drzewiecka ( przepraszam te osoby, które pominąłem).
To warto było przeżyć, a co więcej- jak zgodnie potwierdzili uczestnicy spotkania, należy to
kontynuować tyle, że jeszcze w szerszym gronie i razem z dziewczynami. Gdzie się podziały piękne
historie i piękne przeżycia z tamtych lat? Z życiem trzeba brać się za rogi, bo czas ucieka nam
nieubłagalnie. Do zobaczenia za rok.
Zbigniew Szatkowski
|
|