|
» Archiwum » Kto i czego się boi?
Kto i czego się boi?
Burmistrz i jego potężna armia urzędników, z sekretarzem Frycem na czele, nie potrafią sami zorganizować zapowiadanych wcześniej cyklicznych spotkań z mieszkańcami. Pierwsze spotkanie miało miejsce 14 maja 2006 roku. Prowadził je wówczas J. Wiśniewski wraz z J. Adamskim. Co prawda nie pracownicy urzędu, ale z pewnością coś nie coś. Więcej jak rzecznik lub jako sekretarz . Szeroki prezydialny stół, a przy nim władza wraz z ludem. W sumie taka miła i dobrze zapowiadająca się przyszłość. Tak miało być już zawsze i cyklicznie. Obiecanki, cacanki a głupiemu radość. A potem długo, długo nic, i finito. Wspólne rządzenie, wspólna odpowiedzialność, ale kasa to już inna bajka. Będzie czysto i przejrzyście grzmiał zza prezydialnego stołu Grzmielewicz. Wówczas też pojawiły się pierwsze kłamstewka jeśli chodzi o wynagrodzenia prezesów spółek komunalnych. „Obniżyłem wynagrodzenia o połowę” – mówił burmistrz. Oczywiście, że kłamał, bowiem pięć dni wcześniej podwyższył wynagrodzenie Prezesa Górskiego do wysokości 4 średnich krajowych. Kto był wtenczas obecny na spotkaniu, to z pewnością pamięta jak w swoim krótkim wystąpieniu poprosiłem Pana Grzmielewicza by mówić mieszkańcom prawdę. Ale był to dopiero początek jazdy po bandzie. Od tamtego spotkania minęło ponad dwa lata. Opadły emocje i zaczęły się schody. Full wypas dla Grzmielewicza i jego drużyny, a dla społeczeństwa igrzyska, nadzieja i modlitwa o inwestorów, o którą prosił mieszkańców podczas ostatniego spotkania w BOK. Boże widzisz i nie grzmisz, mówią zwyczajni obywatele czytając oświadczenia o płacach, urzędników i wydatkach okolicznościowych Grzmielewicza. Prawie 50% wzrost ceny za wodę i ścieki, wzrost abonamentu za TVK i inne opłaty a Wiśniewski śpi. Wcześniej był bezlitosny i wszystko co miało miejsce nazywał arogancją władzy. Prosiłem Jerzego W. by nieświadomy lud poprowadził jak zresztą wcześniej to czynił właśnie po urząd, by ostrzec burmistrza, a nawet przypomnieć Grzmielewiczowi o złożonych obietnicach wyborczych. Bez podwyżek, bez dopłat i tak fajnie. Ale jak się okazało, Jerzy „IKONA” to teraz zupełnie inny gość. Taki prawdziwy ważniak. Już nie Samoobrona, ale Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw. Wsparcie za wsparcie. Jerzy i jego rodzina od dawna nie mają żadnych kłopotów. Stała praca, kierownicze role, nagrody, podwyżki. W sumie samo szczęście. Polityczny nadzór. Wielkie kosztowne banery, rozplakatowane miasto i wyrychtowana służba ochrony. Przyszedłem pod BOK, by przypomnieć Grzmielewiczowi, Wiśniewskiemu i mieszkańcom przedwyborcze obietnice. Tak na wszelki wypadek, tuż przy drzwiach Wiśniewski był uprzejmy przypomnieć mi, że jest to ich własne spotkanie. Zrozumiałem - bowiem prawda jest taka, że to właśnie Wiśniewski był tym zapraszającym. Grzmielewicz tylko się dorzucił. A na sali jak przekazali mi znajomi, to istny cyrk. Ale o tym innym razem.
|
|